Od zła wyręczają mnie inni


Rose Tadakoro

| 18 lat | |Anglia| | Demon | |Pokój numer: 8||
                   | Zajęcia dodatkowe : Manipulacja i czarna magia| Żywioł:Ogień |                             | Potrafi przejmować energię życiową, moce oraz wspomnienia| 

BĄDŹ !

Znaleziono Ją jako małą dziewczynkę niedaleko Londyna w nadzwyczajne sierpniowe popołudnie. Oddano ją do zwykłego mężczyzny który opiekował się nią jak na dobrego ojca przystało. Rose dowiedziała się o sobie gdy Jej prawdziwy ojciec ukazał się przed Jej szesnastymi urodzinami.
Uciekła z "domu" i zaczęła poszukiwać swojego miejsca na świecie.


ŻYJ

W podskokach przemierza korytarze poszukując swojej następnej ofiary. Wkrótce namierza cel. Jest wysoki, chudy i podpiera ścianę. Nie wygląda na szczęśliwego. Idealnie. Nuci pod nosem i wolno podchodzi do ofiary przygotowując się do ataku.
C E L.
P A L.
Ofiara posyła Jej przerażone spojrzenie a Ona zadaje śmiertelny cios. Teraz może spokojnie odejść.
Ludzkość została uratowana.


ODDYCHAJ !

Jasność wylewała się przez wielkie okna, ukazując niesamowity widok na cudowne miasto, skąpane w blasku nigdy nie gasnącego promienia. Rose uśmiechnęła się myśląc o wszystkich wspaniałościach jakie otaczał ją Pan. Miasto wprost ociekało harmonią i miłością, lecz nie udało się ukryć radosnego podniecenia. U Jej boku pojawił się Samael. Spojrzała na Niego ciemnymi oczyma. On musnął ją swymi miękkimi skrzydłami delikatnie a jego ametystowe oczy spojrzały wprost na Nią. Dziecko chwyciło mężczyznę za dłoń a O ruszył w przód i opadł na podłoże miękko. Szli białym, jasnym korytarze aż w końcu dotarli do pewnego trony. Światłość. 
- Rose oddychaj !
Pan spojrzał na nią miłosiernie i rzekł.
- Odejdzie do świata ludzi.


KRZYCZ!

Słyszę Jej krzyki, śmiech przeszywający mnie od środka. Jestem Jej 'żywicielem", wykańcza mnie dodając sobie sił. Widzę Ją wszędzie, gdy ide ulicą ona idzie obok. Siedzę w fotelu, ona siedzi na przeciwko i wbija we mnie swój błagający wzrok. Nikt oprócz mnie Jej nie widzi. Myślą, że zwariowałem a ja czuje że dłużej tak nie pociągnę. A ona znów siedzi na przeciwko mnie. Chce żeby odeszła, by znów być spokojny.

"Zmarł 14 października"

A Ona poszła poszukiwać następnej ofiary.



Sekrety
Głosy
Popękane lustra

Cześć !
Poszukiwany książe z bajki albo inny psychopata
Oczywiście na wątki i powiązania chętna

12 komentarzy

  1. [ Witamy kolejną postać! :3 Radziłabym przeczytać jeszcze raz kartę, bo wkradło się kilka błędów :) I tak mnie zastanawia... anioł powinien chodzić na magię recesywną, a nie na czarną magię, bo to się kłóci ze sobą :) I oczywiście zapraszam do siebie ]

    Ether, Eric, Pani nauczyciel Bellatrix

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Mrs Rogers racja, Anił krwi kontrolować nie może!]

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Cóż ja nie zamierzam się z tobą na ten temat kłócić, ale skoro wybrałaś anioła to powinien to być anioł :) A one nie mogą zabijać niewinnych ludzi :) Jeśli chciałaś stworzyć taką postać, lepiej było wybrać demona. Takie moje zdanie.
    Co do wątku, ja pomysłów nie mam, zdecydowanie wolę zaczynać. ]

    Eric

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Przyjaźń raczej jeszcze nie, bo Eric od niedawna jest w szkole, ale mogą się kumplować.:) ]

    Eric jak co wieczór siedział w książkach. Właśnie wrócił od swojego brata, w sumie wolał z nim zostać, ale nauka była dla niego równie ważna. On lubił się uczyć, lubił poznać. Dlatego siedział w swoim pokoju, pięknym z resztą gdzie książki były na każdym kroku, i przenosił przedmioty. Psychokineza była jego ukrytą zdolnością, zdolnością demona, właśnie dlatego się do niej nie przyznawał. Oprócz jego siostry i dyrektora nikt o tym nie wiedział i chciał by tak pozostało.
    - Neter ales thort. - Wyszeptał, a w pokoju zrobiło się lodowato. Wszystko dookoła niego skuło się lodem. - Netereh tot. - I wszystko wróciło do normy. Bycie czarodziejem miało dużo zalet, bardzo dużo.
    Było już późno, gdy położył się spać, ale jutro zaczynał się weekend, czas wolny. Wreszcie!

    Eric

    OdpowiedzUsuń
  5. [A nawet bardzo chętnie. Jakiś konkretny pomysł? :)]

    Adieu Azazel Durand

    OdpowiedzUsuń
  6. Erica obudziły dziwne szmery. Pod jego drzwiami, albo raczej za. Tak, to będzie odpowiednie określenie. Jednak nic z tym nie zrobił. Niedawno zasnął, a śnił mu się bardzo przyjemny sen. On na górze waty cukrowej. Takiej niebieskiej, smacznej, mniam!
    - A nich to. - Warknął, czując się z tym dziwnie. Podniósł się z łóżka i pomaszerował do drzwi. - Jeśli to kolejny głupi dowcip, Arthurze, to przysięgam, że cało stąd nie wyjdziesz. - Mruknął, zaspany otwierając drzwi. - O. To nie Arthur. - Powiedział szalenie inteligentnie, gapiąc się na dziewczynę. Potrząsnął głową, by się dobudzić. - Dobry wieczór czy może dzień dobry? - Powiedział z lekkim uśmiechem, wpuszczając Rose do środka.

    Eric

    OdpowiedzUsuń
  7. [Troszkę tak jakby podpita? Właściwie to Azazel nie będzie miał nic przeciwko - w końcu sam też lubi wypić. Może ją zaprowadzić do pokoju i jakoś to tam dalej będzie. Zaczniesz czy ja mam zacząć? :D]

    Adieu

    OdpowiedzUsuń
  8. [ jako że w końcu mam czas na bloga, witam oficjalnie się z postacią i zapraszam do wątków :D]

    Lucia
    Cahan

    OdpowiedzUsuń
  9. [ Z miła chęcią, jednak jeśli ja będę musiał zaczynać, to prawdopodobnie wymyśle coś dopiero za tydzień :P ]

    OdpowiedzUsuń
  10. [Bardzo chętnie, a masz jakiś pomysł?]

    OdpowiedzUsuń
  11. [Ok. Podoba mi się. A jakiej długości wątki preferujesz?]

    OdpowiedzUsuń
  12. Te popołudnie postanowił spędzić razem z własną watahą. Dlatego też, kiedy zakończyły się zajęcia udał się do swoich. Razem z Lorą, która była z tego powodu przeszczęśliwa. Od pamiętnego ataku palladynów na nią Michael nie spuszczał jej z oka. Razem z nim zamieszkała w nauczycielskim pokoiku. Jednak bardzo jej brakowało tej wesołej i rozbrykanej gromadki, nad którą panował Mike. Był dobrym alfą, takim jakiego chcieli.
    Spędzenie czasu na przyjęciu domowym wydawało się dobrą formą rozrywki. On sprawdzi czy wszystko w porządku z innymi... Lora wymieni się ploteczkami z innymi kobietami, które są w domu. Wilk syty i owca cała. Mieli właśnie siadać do stołu, kiedy zauważył brak kilku krewnych.
    - A gdzie reszta?- zapytał.
    - Jeszcze niedawno tutaj byli- odpowiedział Kenny. Mike usłyszał czyjś krzyk. Wciągnął głęboko powietrze, by zaraz wyczuć kto jest sprawcą zamieszania. W błyskawicznym tempie zjawił się na polanie, gdzie kilkoro osobników z jego stada zaatakowało jakąś dziewczynę. Jego oczy zrobiły się czerwone, pojawił się także i drugi zestaw kłów. Zawył złowrogo do nich, a ci skulili się potulnie jak baranki. Nawet nie musiał się zmieniać. Taką miał moc, siłę i poważanie w stadzie. Zaraz jego oczy przybrały naturalny kolor, a kły schował.
    - Wszystko w porządku?- zapytał poturbowanej dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń

© Sleepwalker | Wioska Szablonów | X | X