The Hound of Abyss

Saidhe Allauin Daireo
Sehtayemiyadohthekhemekem Ayemlyirayemyoodtiyaneht Dohtayemiyarohtekemoht

Pies Otchłani

Nefelim i Lykantrop
fizycznie 20 lat, prawdziwy wiek 11357 lat

Ogień i Mrok

"Te wszystko widzące, chore oczy,
słowa zimne i wyważone,
a przecież tak tchnące emocją..."


Moce


Owoc związku Lilith i archanioła Gabriela. Jest jedynym Nefelimem w Dante's Academy.
Jedyną osobą której ufa jest jego młodsza siostra Lucia, dzięki której znalazł się w Akademii.
Przez większość swojego życia podróżował po świecie. Nauczył się doskonale kontrolować,
dzięki czemu stał się zabójczy zarówno w swej ludzkiej, jak i wilczej formie.
Jest zamknięty w sobie i tajemniczy, ale ma słabość to wina i pięknych dziewczyn.
Nienawidzi pytań o swoją przeszłość i oto gdzie przebywał, i co robił. Ma chaotyczny charakter i zmienne nastroje, lecz posiada duże poczucie moralności. Ceni sobie lojalność i szczerość.
Powierzchownie jest arogancki i ma kompleks Boga, lecz ukrywa pod tym znacznie bogatsze wnętrze.



Wysoka szczupła sylwetka za którą kryje się nieproporcjonalna siła,
lecz jego największym atutem jest szybkość i zwinność,
które z zabójczą doskonałością wykorzystuje w walce.

Włosy naturalnie ma ciemnobrązowe, lecz często zmienia ich kolor.
Blada cera często kontrastuje z jego oczami,
które za każdym razem są innego koloru.

108 komentarzy

  1. Dyrekcja zastrzeżeń do Ciebie nie
    ~ Wergili

    A teraz ja zapraszam na wątek z siostrą ;) (odpowiedź i wątek piszesz pod kartą postaci z którą masz wątek)

    Lucia

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. To.dobrze ;) al e pisz pod moją kartą, aby ułatwić komunikację :)

      Lucia

      Usuń
  3. Nie mam pojęcia co mogło ci się tak w mojej karcie spodobać, ale dziekuję bardzo~ >3<
    Chcesz napisać z Vieną jakiś wątek? I zacząć, czy może wolisz ty?

    - Viena -

    OdpowiedzUsuń
  4. Okej.. no to mój pomysł na wątek, to żeby Saidhe siedział u niej w pokoju jak ona będzie poza pokojem i się u niej spotkają i się zacznie rozmowa.. Co ty na to?

    Lucia

    OdpowiedzUsuń
  5. Więc... szedłem przywitać się z siostrą, bo nie widzieliśmy się przez wakacje, po drodze, na korytarzu, wpadłem na Viene (wybacz jeśli źle odmieniłem) i oblałem ją wodą (albo sokiem, czymś płynnym w każdym razie) którą niosła, co, jak podejrzewam ją zdenerwowało. Używając prostego zaklęcia, wywołałem dreszcz przyjemnego ciepła który przy okazji wysuszył jej ubranie, W ramach przeprosin zaprosiłem Viene na kolacje pod koniec tygodnia, i nie czekając na odpowiedź ruszyłem do pokoju siostry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Saidhe.... WĄTKI PISZESZ POD KARTAMI POSTACI Z KTÓRYMI WĄTKUJESZ!!!!! jeśli piszesz do Vienny to klikasz na jej KP i tam piszesz komentarz z treścią wątku!

      Usuń
  6. [Dobra! Ale pamiętaj, że jeśli z kimś piszesz wątek, to piszesz pod TEGO KOGOŚ kartą. Rozumiesz, tak, żeby było łatwiej wszystko ogarnąć.]

    Właśnie szłam korytarzem w poszukiwaniu Krzyśka - mojego brata. Pomyślałam, że może chciałby wypić ze mną soczek... No fakt, jestem bardziej dziecinna niż on! Ale nie ważne. Swój już rozpoczęłam i sączułam rozglądając się dookoła. Nawet nie zauważyłam tamtego chłopaka. Nic bym nie powiedziała, gdybym nie spojrzała na jego twarz. I w sumie teraz też nic nie mówiłam, bo nie zdążyłam. Zanim otworzyłam buzię, on już zdążył wysuszyć mi ubranie. A potem równie szybko zaprosił mnie na kolację... I odszedł. To było jeszcze bardziej denerwujące niż sam fakt, że jest demonem.
    - Yah! A kto powiedział, że w ogóle przyjdę! - krzyknęłam za nim.

    Boni wcale nie miałam zamiaru iść na tę kolację. Nawet nie podał żadnych szczegółów...
    Pod koniec tygodnia znowu zobaczyłam go na korytarzu. Postanowiłam, że odejdę gobszerokim łukiem. Czy mi się to udało ?

    [Yah! - to takie koreańskie "ej!" Czytasz "Ja!". No i teraz dajesz do Vieny na kartę i odpisujesz, czy ją zauważył na tym korytarzu i co jej zrobił ;) ]

    -Viena-

    OdpowiedzUsuń
  7. Weszłam do pokoju i od razu wyczułam jego perfumy. Achh... ile razy mam mu powtarzać, że jeśli nawet zakryje wszystkie ślady aury to i tak zostaje zapach jego perfum?!
    - Siadhe skąd masz klucz? Przecież zabezpieczyłam zamek.. - mówiłam idąc w jego stronę. - A tak poza tym to co się do mnie sprowadza? - zapytałam zaglądając do barku. - Wina? - spytałam wyciągając dwa kieliszki i butelkę czerwonego wina

    -Lucia-

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak, udało mi się! A przynajmniej tak myślałam. Chciałam jak najszybciej przejść przez ten ciemny korytarz, ale coś... Ktoś mi nie pozwolił. Tak panicznie przestraszyłam sie, kiedy się odezwał... Aish, demony! Jakbym mogła, to wszystkie bym wybiła!
    - No... Aleś ty kulturalny... Nie szkodzi. Ale w sumie mogłeś mnie złapać gdzieś, gdzie jest więcej światła... - ostatnie zdanie mruknęłam nieco ciszej odwracając głowę w bok. Czy to prawda, że Demony są piękne i pociągające? Tak. No niestety. A ludzie nie potrafią im się oprzeć. Zwłaszcza inkubom. Na szczęście ten tu, nie jest unijnej i łatwiej mi na niego szczekać.

    -Viena-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ["ten tu nie jest INKUBEM."*
      Sorki, słowniczek mi się wcina xd]

      Usuń
  9. - Tak wiem, wiem - powiedziałam również się do niego przytulając - Ja też braciszku, ja też - wyszeptałam. Rozluźniłam uścisk i usiadłam na fotelu, nalałam wina, a raczej wino samo się nalało i podałam kieliszek bratu.
    - Oczka Ci się znowu zmieniły - powiedziałam patrząc na niego

    -Lucia-

    OdpowiedzUsuń
  10. W pewnym momencie po całym ciele przebiegły mi ciarki. To chyba przez jego oczy. Westchnęłam ciężko i przywaliłam sobie mentalnego face-palm'a. Czy ja chcę się zgodzić? Viena, nie rób tego.. to się źle skończy.. To nie jest jakiś tam zły chłopak, to jest demon!
    - Okej. - zgodziłam się mimo własnego wszechogarniającego całe moje wnętrze strachu. - Ale pod jednym warunkiem! - przybrałam postawę "Ja, która niczego się nie boję!", unosząc brodę do góry. - Nie może być ciemno. Jak będzie ciemno to dostanę ataku serca, zacznę wrzeszczeć i będę uciekać, jak w tych wszystkich horrorach.

    -Viena-

    OdpowiedzUsuń
  11. - Umm... Okej. - Zaskoczył mnie jego uśmiech. Był uroczy. Nie dobrze!

    Po tym spotkaniu resztę dnia i cały następny zastanawiałam się co za miejsce miał na myśli. I dlaczego właściwie tak mu na tym spotkaniu zależało?
    O dziewietnastej wyszłam przed akademik szkoły, bo nawet nie powiedział mi gdzie mamy się spotkać. Było trochę zimno, nawet w bluzie mojego brata. Jest młodszy, ale wyższy, więc zawsze zabieram mu ubrania.
    Miałam na sobie różową sukienkę i lekki makijarz. Właściwie nie wiedziałam dlaczego tak się odstawiłam dla zenona... No ale! To za ten jeden uroczy uśmiech!

    -Viena-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [hahahaha xd ZENONA?! Boże, wybacz! To mój słowniczek w telefonie taki cudony jest... Jak się pewnie domyślasz - miało tam być DEMONA. xd]

      Usuń
    2. Ej... ale bycie Zenonem jest całkiem miłe, skoro dla niego się tak odstawiasz XD

      Usuń
    3. Hahahah xd no nie... Ona się dla Demona tak odstawiła xd hahaha żadnego Zenona nie zna xd

      Usuń
  12. Napiłam się wina i chicho zaśmiałam. Czego o Tobie nie wiem...
    - Nie wiem o czym teraz myślisz.. - powiedziałam cicho oglądając swój kieliszek

    -Lucia-

    OdpowiedzUsuń
  13. - Dom jest tam, gdzie ktoś na Ciebie czeka - wyrecytowałam cytat z niegdyś przeczytanej książki. Racja poprosiłam Saidhe żeby wstąpił do Akademii, no bo co miał innego do roboty? Stwierdziłam, że tak przynajmniej będzie miał ciekawe zajęcie, pozna inne stworzonka, i może akurat nawiąże jakies znajomości.

    -Lucia-

    OdpowiedzUsuń
  14. Na prawdę się wystraszyłam, kiedy nagle stanął koło mnie ten demon, wtedy przed akademikiem. Z resztą cały czas robił coś, przez co bałam się coraz bardziej. Najpierw do tego samochodu... Jazda w ciszy... Czułam się jakbym z własnej woli miała zaraz podpisać cyrograf i ofiarować mu swoją duszę na wieki wieczne. Albo jakbym sama się na swój pogrzeb panowała. Co mi odbiło?
    Miałam już uciekać, kiedy prowadził mnie do piwnicy... Już cała się trząsłam ze strachu. I wtedy za tymi drzwiami.. tak ładnie.. coś niesamowitego. W jednej chwili wypuściłam powietrze z płuc z ulgą. Czyli jednak nie zginę jeszcze...

    Faktycznie już odrobinę mi ulżyło. Usiadłam przy naszym stole. Był najładniejszy. Najpiękniejszy ze wszystkich. Jednak uśmiech tego chłopaka cały czas wydawał się być zbyt uroczy. Demon nie może być uroczy. Demony są po to, by być straszne. Dlaczego on taki jest? Ja się pytam się ja!!!
    - Jest... No.... Bardzo... Jasno... - nie wiedziałam co więcej powiedzieć. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Przygryzłam dolną wargę i spojrzałam na chłopaka.
    - Ale to był tylko soczek jabłkowy... To jest zbyt wiele... - próbowałam mówić jego językiem, bo zauważyłam, że używa bardzo wyszukanych słów. No tak, pewnie ma z tysiąc lat, z nawyków się nie wyrasta. Moja piękna mowa i odczytanie, to przy jego doświadczeniu wciąż młodzieżowy slang.
    - Ty wiesz, że wystarczyło odkupić mi ten soczek? Przecież to musiało kosztować majątek... - opadłam plecami na oparcie fotela.

    -Viena-

    OdpowiedzUsuń
  15. Viena opowiadała, że ma iść na kolację z jakimś podejrzanym typkiem, ale nie chciała dokładnie go opisać. Więc pomyślałem, że nie będę się wtrącał. Jest już dorosła, chyba da sobie radę?
    O tej porze w atrium było jeszcze kilka osób. I świetny klimat. Akurat na sesyjkę.
    Zauważtłem, jak jakiś chłopak przechodzi zamyślony przez sam środek placyku. Ustawiłem ostrość i światło.. i pstryknąłem zdjęcie. W pewnym momencie odwrócił się w moją stronę. Zdecydowanie nawet ja z moim drutem na zębach mam przyjemniwjszy uśmiech.
    - Ymm... - najpierw odwróciłem wzrok, a potem spuściłem całą głowę i spojrzałem na zdjęcie. Myślałem, że zawału serca dostanę. Upuściłem aparat i gdyby nie to, że trzymał się na smyczy owiniętej , to z pewnością roztrzaskałby się o posadzkę w drobny mak.
    - Ej, gościu, co to miało być?! - no nie lubię się bać, a to był kiepski żart. Trochę mnie poniosło.

    -Chriss-

    OdpowiedzUsuń
  16. To co powiedział dziwnie zabrzmiało. Przynajmniej jak dla mnie. To ja tu jestem teoretycznie rzecz biorąc ofiarą, więc to ja powinnam się bać. Ale nie ukrywam, że zaintrygowało mnie to. Już chciałam zapytać, dlaczego i co właściwie takiego zrobiłam, ale wtamtej chwili przyszedł ten facet... już trzeci raz go widzę w innym stroju. Odrobinę dziwne...
    Te wszystkie potrawy były do prawdy godne zachwytu. Wspaniałe, dużo, niesamowite. Czy on okradł bank, że ma na to wszystko pieniądze? Oczy od tego widoku mało nie wyszły mi z orbit.
    - Wow.. - to jedyne na co było mnie stać. Spojrzałam na chłopaka, akurat, kiedy puścił mi oczko. Zamrugałam szybciej i najprawdopodobniej zarużowiłam się na twarzy, bo aż policzki mnie zaszczypały. Aby ukryć zmieszanie, ja także nałożyłam sobie coś na talerz. Nie dużo, bo nie dużo, ale zawsze to coś... wciąż byłam w szoku zaistniałą sytuacją, więc nie należy mi się dziwić.
    - Ale, powiesz może... co takiego zrobiłam, że zmieniłeś spojrzenie na świat? - coś przeczuwałam, że nie powinnam w ogóle o to pytać. Pożałuję tego?

    - Viena -

    OdpowiedzUsuń
  17. No to teraz... Tak mnie jeszcze w życiu nic nie zszokowało. Nawet widok mojego brata gryzionego przez jakiegoś chorego wampira w szyję nie zrobił na mnie takiego wrażenia. Przez chwile nawet zalomniałam, żeby się zarumienić, ale kiedy mój organizm już sobie o tym przypomniał, to poczułan, że znowu palę się na twarzy. I właściwie nie tylko, bo całej mi się zrobiło gorąco. Miałam ochotę powiedzieć mu, że on też całkiem zmienił mój pogląd na świat. Jak żyje te osiemnaście lat na Ziemii, tak do tej pory nie uwierzyłabym, że... Po pierwsze primo zjem kolację z demonem... A po drugie primo... Nie uwierzyłabym sama sobie, że taki demon jak ten tu, przede mną mi się spodoba... Lubię go. I to jest dziwne!

    Przytaknęłam głową, kiedy zapytał czy mi smakowało. Ciągle jeszcze nie byłam w stanie nic powiedzieć. Dopiero gdy zobaczyłam, jak ucieszył się na widok ciasta, zachichotałam cicho i postanowiłam się odezwać.
    - Pytanie za sto punktów... Dlaczego jesteś uroczy? - przez chwilę patrzyłam na niego bez ruchu, a po tym doszło do mnie co właściwie powiedziałam. Aż się sama zdziwiłam, co było widać po moim wyrazie twarzy.

    -Viena-

    OdpowiedzUsuń
  18. Zaśmiałam się słsząc jego teorie. Wilcze feromony? No cóż...
    - Nie nie... Pomyliło ci się... To JA jestem tu od ataku paniki na twój widok. Ja ciebor nie przerażam... - udzielają się lekcje z manipulacji. Ale chyba nie dam rady go przekonać, jeśli faktycznie się mnie boi... Jestem w końcu tylko ludzką dziewicą, co ja mogę?
    - Wilcze feromony... - mruknęłam do siebie wkładając sobie kawałek ciasta na talerz. - Jasne, wszystko zrzuć na instynkt... - znowu cicho powiedziałam sama dj siebie, chociaż wiedziałam, że to słyszał. Przyzwyczaiłam się, że niektórzy słyszą nawet moje myśli...

    - Viena -

    OdpowiedzUsuń
  19. Odwinęłam prezent. Był cudowny, uśmiechnęłam się oglądając katanę. Była idealnie wyważony. Wstałam chwytając pewnie katanę, była jakby specjalnie dla mnie stworzona.
    - Dziękuję, uwielbiam twoje prezenty - powiedziałam odkładając miecz. Przytuliłam się do brata
    - Dziękuję

    - Lucia-

    OdpowiedzUsuń
  20. - Znasz się na rzeczy - powiedziałam chowając katanę do pochwy. - Skąd ty to masz? - zapytałam

    -Lucia-

    OdpowiedzUsuń
  21. Zaśmiałam się.
    - Dawno nikogo życia nie pozbawiłam.... - uśmiechnęłam się - Dzięki tej paczce mam powód by to zmienić

    -Lucia-

    OdpowiedzUsuń
  22. Dwa dni po tej kolacji dałam spacerkiem do klasy... Na jakieś zwykłe zajęcia. Pamiętałam jeszcze nie dawno na jakie dokładnie, ale wyleciało mi to z głowy. Czasami tak mam. Pomyślę o czymś innym i Bam! Nie pamiętam jak mam na imię... No dobra, aż tak źle ze mną jeszcze nie jest.
    W końcu przypomniałam sobie, że to jednak była chemia, dlatego też się tam udałam.
    Była to niesamowicie nudna lekcja, więc gdy się skończyła, szybko spakowałam notatki do plecaka i wyszłam z sali. Nikt nigdy ze mną nie rozmawia, więc nie liczyłam, że teraz to się zmieni. Chciałam jak najszybciej wyciągnąć swoje "pudełko do puszczania muzyki" - jak na mp3 mówi Lucia... I dopłynąć do własnego, maleńkiego, kolorowego świata!

    - Viena -

    OdpowiedzUsuń
  23. - W czym rzecz? - zapytałam z poważną miną

    -Lucia-

    OdpowiedzUsuń
  24. - Nie tylko Chrystus potrafi zmartwychwstać.. - powiedziałam czytając akta faceta. Aj... paskudną ma tą mordkę.
    - Hmm... jak się go spali to chyba nie będzie sprawiał problemu

    -lucia-

    OdpowiedzUsuń
  25. - Tak to logiczne.. masz jakiś pomysł? - zapytałam odkładając teczkę.
    - Jeśli chodzi o Vienę to ją gdzieś zabierz a ja pozbędę się kleszcza - powiedziałam spokojnie

    -Lucia-

    OdpowiedzUsuń
  26. Wyciągając słuchawki z plecaka, moich uszu dobiegł ten znajomy głos. Odwróciłam się w jego stronę. Tak, to on.
    - Właściwie... - miałam powiedzieć, że chciałam w spokoju posłuchać muzyki i znowu spotkać się ze swoim jednorożcem o imieniu Gwiazdka... Ale się rozmyśliłam.
    - ... Czemu nie... Okej. - uśmiechnęłam się nieśmiale. Chłopcy zawsze mnie krępowali, a on to już w ogóle. Ale był miły... Jak na Demona!

    - Viena -

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie miałam pojęcia dlaczego, ale przestałam się go bać. Może zna jakieś czary na odurzanie, bezbronnych, ludzkich małolat? Właściwie nawet jeśli to czary, i tak mnie to nie obchodzi. Ważne, że mogę spędzać z nim czas. Bez zimnego potu na czole spowodowanego panicznym strachem.

    Kiedy zatrzymał się prży stawie, spojrzałam na niego i założyłam kosmyk włosów za ucho. On wydawał się być całkiem normalny... Zero ciemności, mroku. Zachowywał się wręcz słodko.
    - Bu! - wyparowałam nagle, chcąc go przestraszyć. Jednak widząc brak zbytniego lęku przede mną, wyprostowałam sie i złapałam za ramiona mojego plecaka. Pewnie znowu lekko poczerwieniałam na twarzy.
    - Mówiłeś, że się mnie boisz... Kłamca. - zaśmiałam się cicho, spuszczając głowę w dół.

    - Viena -

    OdpowiedzUsuń
  28. Pierwsza myśl jaka przebiegła przez mój umysł to: "Serce... On ma serce..." Może to głupie i nieinteligentne z mojej strony, ale na prawdę do tej pory byłam święcie przekonana, że demony nie posiadają serca... Tymczasem jego... Biło takim przyjemnym rytmem. Chociaż szybkim. Spojrzałam mu w oczy i poczułam się conajmniej głupio. Jednak z drugiej strony moje serce również przyspieszyło. Jedyne na co mnie było teraz stać to uśmiech. Słodki, odrobinę nieśmiały... wyrażał w tym momencie więcej niż chciałabym mu powiedzieć.

    - Viena -

    OdpowiedzUsuń
  29. Było mi tak przyjemnie w jego objęciach, jak jeszcze nigdy w życiu. Nawet Chrisstian nie przytulał w taki sposób, chociaż on jest w tym świetny. Po chwili także owinęłam swoje ręce wokół jego pleców. Czułam taką niewyobrażalną przyjemność. Nie chciałam, by to się kończyło.

    - Viena -

    OdpowiedzUsuń
  30. Gdybym mogła, to nawet zasnęła bym tu teraz w jego ramionach. Ale po pierwsze to by dziwnie wyglądało... a po drugie ktoś postanowił do mnie akurat zadzwonić. Jakby nie mógł sobie znaleźć lepszego momentu.. kiedy indziej!
    Westchnęłam ciężko i bardzo powoli odsunęłam od Saidhe. Posłałam mu przepraszający uśmiech i wyciągnęłam telefon z kieszeni. Dzwonił Chriss, bo kto inny?
    - Tak? - w słuchawce ledwo słychać było wyczerpanego, z niewiadomych przyczyn, Chrisstiana. - Krzysiek, wszystko w porządku? ... młody, nie żartuj... - spojrzałam z przerażeniem w oczach na chłopaka, przede mną. -... ale gdzie ty jesteś? - pytałam z coraz bardziej drżącym głosem. - Zaraz... już idę do ciebie. A ty żyj, słyszysz?! - nagle połączenie się urwało i to na pewno nie z mojej winy. - Krzysiek? Chrisstian Shin, odezwij się!! - nie słysząc go już po drugiej stronie, opuściłam rękę. Takie telefony mam przynajmniej raz w miesiącu. Zdecydowanie nigdy się do nich nie przyzwyczaję.
    Złapałam Saidhe za rękę i popatrzałam na niego z łzami w oczach. Panika jak zwykle mnie ogarniała.
    - Proszę cię, pomóż mojemu bratu. - po moim policzku spłynęła jedna łza, którą szybko wytarłam.

    - Viena -

    OdpowiedzUsuń
  31. Na miejsce dobiegłam znacznie później niż Saidhe. Stojąc w progu drzwi popatrzałam najpierw na demona. Krew.. krew wszędzie.. tobpierwsze, co rzuciło mi się w oczy. Tygryski takie jak ja, bardzo nie lubią widoku krwi. Bardzo. Dlatego odwróciłam swój wzrok i zauważyłam swojego brata, przywiązanego do krzesła. Podbiegłam do niego, mimo strachu jaki sprawiał, że ręce i nogi trzęsły mi się niemołosiernie. Chriss był pobity na twarzy i jak śmiem sądzić, nie tylko. Odwiązałam go i razem z nim, niemal uwieszonym na moim ramieniu, opuściłam piwnicę. Wyprowadziłam go na zewnątrz i pokonaliśmy jeszcze kilka kroków wzdłóż ściany budynku. Potem upadłam z braku sił, a Chriss razem ze mną. Oparłam go plecami o ścianę i uklęknęłam przy nim.
    - Jak to się stało w ogóle, że się tam znalazłeś z tym psycholem sam na sam?! - z każdym słowem coraz bardziej podnosiłam głos, a przy ostatnim już krzyknęłam.
    - A to nawet zabawna histioria, bo...
    - Zamknij się, ty idioto! Teraz sobie żartujesz?! A ty masz pojęcie jak ja się o ciebie bałam?! - udeżyłam go w pierś, a ten jęknął z bólu.
    - Viena, to..
    - Ma boleć ty dupku zakichany! - po moich policzkach spływały łzy. Jedna za drugą, sama nie wiem skąd się tam brały. - Jak możesz być taki nieostrożny? - zakryłam usta ręką i schyliłam głowę, nie przestając szlochać. Chciałam, żeby teraz ktoś się mną zajął, bo sama się na pewno nie uspokoję. Zbyt dużo... Krwi, strachu, cierpienia... A widok Saidhe w takiej furii zdecydowanie nie polepszał sytuacji. Wręcz ją pogarszał. Nie chciałam niczyjego cierpienia. Ani Chrissa, ani tamtego wampira, ani swojego. "Jeżeli tak dalej pójdzie, to zejdę na zawał, albo oszaleję." Chriss głaskał mnie przez chwilę po głowie, ale zaraz przestał. Nie miał już siły? Jest słaby z natury i bardzo wrażliwy fizycznie. Nie dziwię się.

    - Viena -

    OdpowiedzUsuń
  32. Kiedy usłyszałam głos Saidhe, wstałam i podbiegłam do niego, wtulając się w jego tors. Wciąż nie mogłam powstrzymać łez, a w głowie miałam obraz demona, którego ręce ociekały krwią cierpiącego wampira. Jednak teraz nie tuliłam się do siejącego postrach potwora, ale chłopaka (a właściwie mężczyzny), od którego potrzebowałam wsparcia. Zaciskałam pięści na jego koszulce.
    - Ja przez niego zwariuję... Rozumiesz? Zwariuję! - mówiłam do chłopaka, mocząc jego koszulkę swoimi łzami.
    - Viena -

    Chriss w tym momencie siedział pod ścianą z niedowierzaniem obserwując swoją siostrę, tulącą się do demona... D e m o n a. Przecież ona się ich boi. Nie potrafi wysiedzieć trzech minut z jednym z nich... A teraz? Czuł się dziwnie... Jakby lekko zazdrosny. Zawsze przytulała tylko Chrissa. Żadnego innego faceta, a co dopiero demona!
    - Chriss -

    OdpowiedzUsuń
  33. Viena z początku zaskoczona gestem chłopaka, stała bez ruchu. Jednak po chwili oddała pocałunek i powoli rozluźniła pięści, zaciśnięte do tej pory na jego koszulce. Chriss nie mógł uwierzyć w to, co widział. Gdyby nie był taki obolały, to pewnie wlazłby mniędzy nich i nie zważając na niebezpieczeństwo, udeżył Saidhe. Teraz jedynie zdenerwował się na obojga. Jak jego maleńka siostrzyczka mogła na jego oczach całować się z demonem?!
    Chriss wstał trochę nieporadnie i ostrzał na nich. Nie wiedział sam do końca jakie emocje teraz nim targały, ale były one bardzo silne. Nie rozumiał własnej siostry.
    Viena przerwała w końcu pocałunek. Popatrzała Saidhe w oczy i wyszeptała "Dziękuję". Już nie trzęsła się że strachu, a jej wnętrza nie ogarniała panika. Ciągle czuła się źle że względu na swojego brata, ale nie histeryzowała, jak przed chwilą. Była za to wdzięczna Saidhe.

    - Viena -

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (Sorki, nie "ostrzał" tylko "patrzył" miało być.)

      Usuń
  34. Viena uśmiechnęła się lekko na słowa Saidhe. Z kolei Chriss patrzał na nich dwoje i miał ochotę zabić każdego, kto tylko zbliża się do jego siostry. Ona nigdy nie miała chłopaka, a teraz... na jego oczach całowała się z demonem! Chciał teraz podejść do faceta, który właśnie "zbeszcześcił" usta jego niewinnej siostry i zbić go na kwaśne jabłko... ale że sił na to nie miał, po prostu stał jak słup soli i gapił się na niego z pogardą w oczach. Po tym, jak Saidhe nieumyślnie zadał mu ból, badając jego żebra, a później wręczał mu krwistą fiolkę, spojrzał na Vienę. Ta ruchem głowy potwierdziła polecenie deomona. Chrisstian zrobił tak, jak mu kazano, choć co prawda niechętnie. Po wypiciu zawartości, niczym diva oddał starszemu pustą fiolkę.
    - Kochasz ją? A może tylko ci się zdaje? No wiesz, czasami tak bywa... - Chłopaczek nie mógł przeżyć faktu, jakim były relacje jego siostry z tym oto panem przed nim. - Jeżeli coś jej zrobisz, to...
    No właśnie. To co? Nie wiedział. Co mógł zrobić, przecież był tylko małym, słodziutkim, piętnastoletnim chłopczykiem. Zaprzytula go na śmierć! Nie, przed chwilą przekonał się na własne oczy, że demony nie boją się przytulasów. Krzyś zamilkł, a Viena szybko weszła pomiędzy nich.
    - Hej... uspokój się, bo ci żyłka pęknie... - powiedziała, popychając delikatnie młodszego w tył.
    - Ale, Mała... Przed chwilą histeryzowałaś jak dziecko, bo wpakowałem się w kłopoty... A ty to co niby myślisz, że robisz?? - mówił do niej jak dziecko, któremu zamiast cukierka podarowano owoc.
    - Ale zauważ, że gdyby nie moje Kłopoty - wskazała dłonią na Saidhe - to twoje by ciebie poszatkowały! Poza tym... - mimowoli ściszyła głos - Ja kocham swoje Kłopoty i ufam, że mi krzywdy nie zrobią.
    Przełknęła ślinę, kiedy przypomniała sobie, co Saidhe zrobił tamtemu stworzeniu. Odwróciła się do niego i uśmiechnęła jeszcze raz.
    - On też jest ci wdzięczny. Chociaz tego po nim nie widać... wiesz to dlatego, że jest w połowie Koreańczykiem. Kiedy Koreańczycz czegoś nie lubi, to... nie lubi tego przez bardzo długi czas. Jeśli nie chcesz z nami dłużej przebywać, to zrozumiem.
    - To znaczy, możesz już iść. - wtrącił Krzyś zza pleców Vieny.
    - Nie prawda. - powiedziała szybko, potrząsając na boki głową. Nie chciała, żeby odchodził. Chciała z nim być przez cały czas.

    - Viena -

    OdpowiedzUsuń
  35. Kiedy tak mierzyli się wzrokiem, Chriss czuł się conajmniej dziwnie. A jeszcze później ten gest... miał uścisnąć jego dłoń? Na pewno chciał pozwolić siostrze być z demonem? Ale wtedy przypomniał sobie o Lucii. Przecież on też ją lubi. Może nie od razu kocha, ale wie, że ona nie jest jest zła (jak na córkę pana piekieł...). Ugryzł policzek od środka i powoli, bardzo powoli uścisnął dłoń Saidhe.
    - Ale to jeszcze nie znaczy, że cię lubię. - mruknął puszczając jego dłoń i koślawym krokiem poszedł w stronę akademika. Viena ucieszyła się, że Chriss postanowił jednak zaakceptować Saidhe, choć prawdą było też to, że młodszy faktycznie wciąż go nie lubił. Postanowił po prostu zaufać, tak jak jego siostra. Viena zawsze była mądrzejsza, więc czemu teraz miałaby się mylić?
    - Łaaał... demon pierwszy wyciągnął rękę do człowieka, który widocznie nim gardzi... - powiedziała pół szeptem, podchodząc bliżej Saidhe, i wciąż patrząc za bratem. - I to ja jestem dziwna? - zachichotała cicho, po czym spojrzała na rękę chłopaka. Wciąż były na niej ślady krwi.
    - Upaćkałeś się... - powiedziała, wskazując na jego dłoń i szybko odwróciła wzrok, czując, że żołądek podchodzi jej do gardła. Na widok krwi juz nie mdleje, ale wciąż robi jej się niedobrze.

    - Viena -

    OdpowiedzUsuń
  36. Siedziałem na podwórku szkolnym unikając zajęć z matematyki. Paliłem spokojnie papierosa i słuchałem muzyki. Raj! Żyć nie umierać, jednak mój spokój ktoś zakłócił. Jakiś koleś podszedł do mnie i wyrwał mi moją fajkę po czym ją złamał. Popatrzyłem na niego spod ukosa
    - Tej... a wiesz że to kosztuje? - zapytałem. Pachnie jak jakaś wilcza podróbka... - Co się wilk ugryzł jak byłeś mały, że tak cuchniesz? - dodałem z uśmiechem typu ,,ja tu jestem alfą podróbko"

    -Cahan-

    OdpowiedzUsuń
  37. - Mmm... - kiwnęłam głową. Faktycznie byłam trochę zmęczona. Stres i strach zabierają masę energii. - Dziękuję. - Miałam ochotę dziękować mu za wszystko. Powtarzanie tego słowa sprawiało mi przyjemność. Splotłam ręce ze sobą i podążyłam za bratem, który na razie ciągle ledwo się wlókł, ale już o własnych siłach.

    - Viena -

    OdpowiedzUsuń
  38. Zanim wróciłam do swojego pokoju, odprowadziłam jeszcze Chrissa. Rozmawialiśmy przez chwilę, ale gdy tylko dotarliśmy do jego drzwi, wygonił mnie i powiedział, że ma dość patrzenia na moją brzydką twarz. Skąd wiedziałam, że żartował? Bo zaraz po tym przytulił mnie mocno i ucałował czubek mojej głowy.

    Kiedy wróciłam do siebie, nie sądziłam, że spotkam tam kogokolwiek poza moim własnym cieniem. Ku mojemu zaskoczeniu On siedział na parapecie. W tej samej sekundzie, kiedy zobaczyłam jego uśmiech, w moim brzuchu zaroiło się od motyli. Odpowiedziałam mu tym samym i wchodząc do środka zamknęłam drzwi za sobą.
    - Ogladasz niebo? - zapytałam podchodząc bliżej. Chyba trochę nieśmiale. A może to przez zmęczenie?

    - Viena -

    OdpowiedzUsuń
  39. Dotknąłem swojego nosa i spojrzałem na zakrwawioną dłoń.
    - A co ja Ci zrobiłem? - zapytałem wstając. Gościu mnie zdenerwował. Jakim prawem mnie bije?! Ta omega chyba nie wie, że nie zaczyna się z Alfą. Podszedłem do niego i złapałem za szyję podniosłem go do góry i z impetem rzuciłem o podłogę. Złapałem jego gardło nachylając się nad nim
    - Teraz jesteśmy kwita omego - zacząłem zaciskając dłoń na jego gardle - Teraz mi powiesz co się stało, czy dalej chcesz się lać po mordzie? - zapytałem. Wkurwił mnie krótko mówiąc. Nie mam nic do tego że mi przypierdolił [Cahan nie klnij tyle -.-] ale fajk mógł mi kuu... nie łamać!
    -Cahan-

    OdpowiedzUsuń
  40. Nie wiedziałem czy śmieć się czy płakać. Chcesz oszukiwać? Spoko! Nie jesteś nawet tym swoim nefelimem. Jesteś niczym tak naprawdę. W połowie demon, w połowie anioł, a do tego jeszcze ugryzła Cię alfa.. Jesteś żałosny. Mam się zmienić? W porządku, żebyś tylko nie płakał jak Ci ubędzie trochę mięsa. Wstałem spokojnie na równe nogi i kopnąłem faceta tak że odleciał na parę metrów. Uderzyłem zdrową ręką o podłoże i ziemia się rozstąpiła pochłaniając chłopaka. Zmieniłem się w bestię, z mojego pyska leciała ślina. Na jego niefart zdążył mnie nieźle wkurwić a dzisiaj ma być pełnia więc jestem wyjątkowo silny. Szkoda, że na omegi to nie działa. Byłoby zabawniej. Kiedy wychodził z dołu naskoczyłem na niego wbijając kły w jego ramię. Ponownie go odrzuciłem tym razem wylądował na murze Akademii zostawiając na nim krew. Podbiegłem do niego i chwyciłem zębami nogę, raniąc ją dość mocno. Zacisnąłem paszczę rozkruszając jego kości. Czułem że mocno krwawi. Miałem jego krew. Rzuciłem nim w bok. Podszedłem nachyliłem się nad nim. Na jego twarz kapała krew lecąca mi z pyska. Nie miał nawet czasu na jakąkolwiek reakcję. Byłem dla niego po prostu za szybki. Nie wiem po cholerę się do mnie uczepił, ale powinien tego żałować. To że jest hybrydą nie jest jego atutem. Przynajmniej w walce ze mną. Jak ktoś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Chcesz być aniołem i bestią naraz? Będziesz niczym! Zrozum to albo zdechniesz rozszarpany na kawałki.
    Wbiłem pazury w jego ramiona. Dość głęboko, przybijając go do podłoża. Czekałem na jakiekolwiek wyjaśnienia.
    -Cahan-
    [Braciszku mój kochany…
    Już Ci tłumaczyłam. Moje słowo jest ŚWIĘTE i stanowi PRAWO na tym blogu, więc jeśli chciałbyś jeszcze skaleczyć mojego wilczka do zamiast pana Saidhe będzie PANI Saidhina ;) pamiętaj, że mogę wszystko :D.
    P.S
    Naucz się, że nie jesteś bogiem ;)
    Twoja kochana siostrzyczka, jednocześnie admin tego bloga :3 ]

    OdpowiedzUsuń
  41. Przymknęłam na moment powieki, gdy cmoknął mnie w nos. To był tak bardzo słodki gest, aż chciało mi się skakać i krzyczeć, jakiego fajnego faceta sobie znalazłam... chociaż właściwie to on mnie znalazł.
    - O mnie ci chodzi? Ale ja przecież wcale nie jestem taka piękna... - Na prawdę nie chciałam się z nim drażnić. Nigdy nie myślałam o sobie jak o kimś pięknym. Może nie jestem brzydka, ale na miano "pieknej" chyba jeszcze nie zasługuję. I nie sądzę, że kiedykolwiek sobie na to zasłużę.

    - Viena -

    OdpowiedzUsuń
  42. Zaskoczona otworzyłam szeroko oczy. Bukiet był piękny, jeszcze nigdy w swoim krótkim życiu nie widziałam piękniejszych kwiatów.
    - Omona...- mruknęłam cicho, zakrywając usta palcami. - Takie ładne~
    W pewnym momencie wpadł mi do głowy pewien pomysł.
    - Oh. Chcę ci coś pokazać... - odłożyłam bukiet na stolik obok nas. - Mój brat obmyślił kilka własnych sposobów przytulania. I nauczył mnie jednego do perfekcji. - Popatrzyłam chłopakowi w twarz i zaśmiałam się, a moje skośne oczy wykrzywiły się w eye smile.
    - Nazwał go "Whole". Tak to działa... - podeszłam bliżej, tak by całym swoim ciałem, dotykać jego. Owinęłam swoje ramiona wokół jego pleców, a twarz ukryłam w jego klatce piersiowej. - Przytulasz caaaałym sobą. - powiedziałam cicho, zamykając oczy.

    - Viena -

    OdpowiedzUsuń
  43. - Nie musisz... - Podniosłam wzrok na jego twarz. - I tak już jestem cała twoja.
    Wspięłam się na palce i na jego policzku złożyłam delikatny pocałunek. Chciałam na jego ustach, ale... Wstydziłam się? Jestem strasznie nieśmiała, potrafię robić tylko słodkie rzeczy, nie jestem Gizibe, jak Lucia. Nigdy przedtem nawet się z nikim nie całowałam. Saidhe dzisiaj, po tym jak uratował mojego brata skradł mój pierwszy. Może skradnie i drugi? Bo ja mu sama nie zdołam go oddać.

    - Viena -

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Gizibe - zła dziewucha, niegrzeczna dziewczyna.]

      Usuń
  44. A jednak uczniowie tej szkoły mieli rację... Niektórych prawd na głos się nie wypowiada. Mimo tego, jakoś specjalnie nie żałowałam. Odebrał moje słowa dosyć... Am... Jak to facet. No cóż. Niestety nie mogłam narzekać, bo przecież bardzo mi się to podobało. Wsunęłam palce w jego włosy, leżąc już na łóżku. Zaśmiałam się między pocałunkami.
    - Hej... Ale tego brat mnie nie nauczył... - szepnęłam mu do ucha, odkrywając się na moment od jego ust.

    - Viena -

    OdpowiedzUsuń
  45. Nie do końca wiedziałam, co robić, kiedy wylądowałam na górze. Taka władza, chyba nie jest dla mnie. Ale skoro nalegał... Podkuliłam nogi bardziej i teraz raczej wyglądałam jak kot. Jednak, zadrapać go do krwi, to raczej nie miałam zammiaru. Powoli wsunęłam dłoń pod jego koszulkę i wędrowałam nią po całym jego torsie.

    - Viena -

    OdpowiedzUsuń
  46. Jego pomruki, odbijały się echem w moich płucach, rzołądku i rozchodziły się po każdej najmniejszej części mojego ciała z osobna. Może to dziwne, ale było to dla mnie wielką przyjemnością, kiedy drgania jego strun głosowych wytwarzały taki dźwięk. Nie mogłam powstrzymać się od cichego jęknięcia. Jednocześnie podciągnęłam jego koszulkę wyżej, by jaknajwiększa powierzchnia jego ciała była dla mnie dostępna. Chciałabym w ogóle ją z niego zdjąć, ale to raczej nie przejdzie. Chyba, że sam na to wpadnie...
    Oderwałam się od jego ust i zaczęłam swoimi muskać jego szyję, w dół do obojczyków. Miał taką ciepłą skórę. W dodatku delikatną... Przyjemną w dotyku.

    - Viena -

    OdpowiedzUsuń
  47. - Wojownik silny jak wilk - powiedziałam zmieniając swoją wilczą formę w naturalną. Złapałem swoją żuchwę i nastawiłem ją. Cały czas leciała z niej krew, ze złamanej ręki zresztą tak samo. Wstałam i obróciłem się do niego, na ziemi wyrył się napis ,,Dzięki za żuchwę koleś, ale za co kurwa to było?" wskazałem nefelimowi palcem miejsce w którym była wiadomość. Mówić za bardzo nie mogłem, no chyba że ma mi szczęka odpaść. Muszę się zaraz przejść do pielęgniarki chyba.

    -Cahan-

    OdpowiedzUsuń
  48. Czekałam w jego pokoju. Siedziałam spokojnie w fotelu i zlizywałam krew z podarunku. Nie była najgorsza, całkiem smaczna, nie dziwię się, ten wampir był nawet silny. Był, ale już nie jest. Zabawa była przednia! Te jego przerażone oczy, a potem głowa odrywając się od tułowia lecąca w powietrzu nabita na sam czubek miecza, później płonące zwłoki, dawno się tak nie bawiłam!
    Ale Saidhe.. kończ już te igraszki!
    -Lucia-

    OdpowiedzUsuń
  49. - Taa.. ułatwi rozmowę - powiedziałem wyciągając paczę papierosów, wyciągnąłem w stronę demona rękę z paczką fajek - Zapalisz? - zapytałem wyciągając jednego dla siebie. Odpaliłem go i oparłem się o mur.
    - No to czemu zawdzięczam to jakże uprzejme przywitanie? - zapytałem gapiąc się na ślady po krwi na ziemi i murze...

    -Cahan-


    - Oczywiście, że nie odmówię tak dobrego wina! - powiedziałam z uśmiechem biorąc kieliszek wina. - Co do prezentu, to tak jest cudowny. Klina prześlicznie się mieni w świetle księżyca, zwłaszcza kiedy opływa ją świeża krew - dodałam popijając szlachetny trunek. - A jak Ci się układa z Vieną? - zapytałam po chwili

    -Lucia-

    OdpowiedzUsuń
  50. Widząc wiadomość, na włoskim, Chriss nieco zaskoczony, przełknął głośno ślinę. Tak zupełnie, nie wiedział kto był nadawcą tego pięknie wypalonego liściku, ale domyślał się. Dlatego, kiedy już lekcje dobiegły końca, chłopak udał się w stronę biblioteki. Niestety w połowie drogi, złapał go jego przyjaciel z klasy, piętnastoletni mutant o sile piętnastu słoni afrykańskich. Zawisł mu na ramieniu... a raczej niechcący powalił na ziemię, przy czym sam wylądował brzuchem na plecach Chrissa.
    Mutant koniecznie chciał iść z chłopakiem do biblioteki, bo wiedział, że Chriss musi mieć tam coś specjalnego do zrobienia. Przecież nie poszedłby tam po to, by czytać książki, prawda? Nie! To jest Chrisstian, Chriss, Krzysiek!
    Przez dłuższy czas stali w miejscu, przekonując się nawzajem, że "może jednak tak", a "może jednak nie wezmę cię ze sobą". W końcu jednak mutant odpuścił i zagroził dożywotnim robieniem za poduszę na fizyce, na co Chriss się oczywiście zgodził, bo czy miał inne wyjście?

    Wszedł do biblioteki. Pałętał się między regałami. Kurz! Kurz wszędzie! Alergia się odezwała... Zakrył nos i usta kołnierzem swojej bejzbolówki i dalej błądził w tym strasznym, podrażniającym jego nos i oczy labiryncie książek. Książki, aah! Fu!

    - Chriss -

    OdpowiedzUsuń
  51. Zdziwiły mnie jego słowa. Co on ma do Vieny?! Co on ma do moich znajomych?!
    - Dlaczego mam się trzymać z daleka od znajomej, której mało jakiś Inkub nie zgwałcił? Dlaczego? Obiecałem jej chronić kiedy coś jej się będzie dziać, a ty chyba mi nie zabronisz, chyba że sam jej zagrażasz.. - powiedziałem zaciągając się papierosem. - Słuchaj jeśli masz na nią chrapkę, to daruj sobie, nikt nie będzie jej molestował ani gwałcił - dodałem - No chyba, że ona sama kogoś pokocha - ponownie się zaciągam. Patrzę uważnie na chłopaka, myśli że będę się go bał?! Dlaczego? Bo Lilith to jego matka?! Bo Gabryiel o jego ojciec?! Bo jest silny?! Ja też jestem silny...
    - A ty kim dla niej jesteś? - zapytałem kończąc papierosa.

    -Cahan-


    OdpowiedzUsuń
  52. - A spisał się - powiedziałam popijając wino - Dobrze wiesz, że tak. Dobry szermierz okiełzna każdą broń i przetnie nawet stal, a to tylko słaby wampir - dodałam - Bardziej interesują mnie losy Vieny - wspomniałam o dziewczynie - Nie skrzywdź jej i uważaj, to anielisko jest w szkole
    -Lucia-

    OdpowiedzUsuń
  53. Nie wystraszyłam się tego ognia, ale trochę mnie to zaskoczyło. To dlatego odskoczyłam. I gdybym teraz na nim nie leżała, to pewnie zaczęłabym się zastanawiać, jakim cudem on robi, to o czym ja pomyślę. Ale jakby zajęta trochę byłam, więc nie miałam czasu na myślenie.
    - Cicho bądź... - zaśmiałam się, kładąc całym ciałem na niego. Wetknęłam palce w jego włosy i przyłożyłam czoło do jego czoła. - Lubię fajerwerki. - musnęłam jego wargi, zamykając oczy.

    - Viena -

    OdpowiedzUsuń
  54. - Dam Wam swoje błogosławieństwo jak oddasz mi fajkę - powiedziałem i się zaśmiałem - ale to z fajką to na poważnie. Chcę ją z powrotem

    -Cahan-

    OdpowiedzUsuń
  55. Wzdrygnął się słysząc za sobą głos demona. Odwrócił się w jego stronę i chciał obrzucić go zimnym spojrzeniem, jednak nie udało mu się to, gdyż zanim w ogóle dobrze na niego spojrzał, to musiał kichnąć. Głupi kurz. Głupie książki... Głupi demon.
    Gdy Saidhe szedł już przed nim, młody zaczął całkiem poirytowany go przedrzeźniać.
    - "Tylko się nie zgób, się nie zgób"... jeszcze nigdy się tu nie zgubiłem! - odparł oburzony. Faktycznie nigdy się tu nie zgubił. PONIEWAŻ nigdy tu nie przychodził! Głupi demon. Głupia Viena. Po jakiego grzyba się w nim zakochiwała?!
    Gdyby ludzki wzrok mógł palić, to teraz w plecach Saidhe byłaby już dziura na wylot wypalona wzrokiem Chrissa.
    Kichnięcie!

    - Chriss -

    OdpowiedzUsuń
  56. Kichnął po raz kolejny, gdy demon go ucieszył. Akurat był teraz swojej alergii wdzięczny, bo chcąc czy nie chcąc zrobił Carnemu na złość. Ale już później, przy tej dziurze starał się zachować ciszę i spokój. Chociaż było mu ciężko, gdyż ów dziwna obecność Czegoś przytłaczała go i dawała uczucie klaustrofobii. Jakby nagle było mu za ciasno w jego własnym ciele.

    Za drzwiami opuścił swoją bluzę sprzed nosa, nie wyczuwając już niebezpiecznie dużej ilości kurzu.
    - Odnośnie czego? I kto będzie pytał? - trochę śmieszne, bo sam zadał już dwa pytania. Cóż, Chriss jest śmieszny. Równiebw dobrym, jak i złym tego słowa znaczeniu. A przy tym głupi, więc nie zdziwię się, jeśli zaraz otwarcie powie Saidhe, że ma w nosie jego pytania i jego odpowiedzi.

    - Chriss -

    OdpowiedzUsuń
  57. -Hmm.... Krwawe srebro? nie... Nocny żniwiarz? - zaczęłam oglądając klingę - Co sądzisz braciszku? Nocny żniwiarz, miecz który pochłonął tysiąc dusz...

    -Lucia-

    OdpowiedzUsuń
  58. Zaśmiałam się na słowa chłopaka - Tak, jednak czuję że już niedługo będzie więcej niż tysiąc - powiedziałam spoglądając na ściany pokoju.

    -Lucia-

    OdpowiedzUsuń
  59. [ Wątek pewnie :D Tylko z pomysłami u mnie baaardzo ciężko. Lubuję się raczej w zaczynaniu :) Jednak jak trzeba to cos wymyślę :D ]

    Natasha

    OdpowiedzUsuń
  60. Przez chwilę rozglądał się po pomieszczeniu, jednak nie odrywał nóg z miejsca, w którym stał. Wolał niczego nie dotykać. W ogóle bał się ruszyć, bo był pewien, że gdy to zrobi, to z sufitu zleci jakiś wielki młot i przywali mu prosto w druty (te na zębach). No co? To jest Chriss! On ma trochę... inny... tok myślenia.
    - Prosić mnie... o coś? - Zapytał unosząc brwi do góry, raczej nie w zdziwieniu, bardziej w stylu "o czym ty do mnie rozmawiasz?". - Zgaduję, że chcesz się z nią bić na tym ringu - spojrzał i wskazał na środek pomieszczenia, na ring. - No to, nie. Nie pozwalam ci. Stary, ona jest tylko słabym człowiekiem, nie możesz się z nią bić! - włożył ręce do kieszeni bluzy i dalej patrzał się na niego jak idiota. Którym w pewnym sensie był. Ale akurat grał głupka, nie wiem po co. Bo tak mu się zachciało. Bo bawiło go, to, że rozmawia z demonem w miejscu, gdzie jest masa broni, której Chriss w życiu na oczy nie widział nawet w filmach.
    - Dobra, zapomnij... o czym paplałem. Co to za prośba?

    - Chriss -

    OdpowiedzUsuń
  61. [ Okej w sumie czemu nie. Mogliby się poznać i wspólnie potrenować. A jak sądzisz, polubiliby się?

    PS: Odpisuj pod kartą - http://akademiadente.blogspot.com/2014/12/youre-so-hypnotizing-could-you-be-devil.html ]


    Natasha

    OdpowiedzUsuń
  62. Ooootakiej prośby to nie spodziewał się, że usłyszy. Chociaż w zasadzie nie było w niej też nic nadzwyczajnego. Tylko pytanie... Jak? Ten przeciętnego wzrostu piętnastolatek, w dodatku pozbawiony jakichkolwiek mięśni... jak on ma to zrobić?
    - Am... no... to w sumie... starałem się robić dotychczas. - wyjąkał jakby nie wiedząc, co powiedzieć. - Wiem, że wyszło mi średnio, no bo... albo nie ważne. - chciał ustami zrobić "pff!" i wskazać ręką na demona, ale się wycofał, dochodząc do wniosku, że byłoby to doryć niebezpieczne. Zwłaszcza, że widział po chłopaku jak zareagował na jego poprzednie słowa i jego wewnętrzną walkę z samym sobą. Chociaż nie.. może tego nie widział, ale na pewno to czuł. I był jakby pewien, że Saidhe go nie polubi za jego żarty. Z resztą.. nie zależało mu na tym!

    - Chriss -

    OdpowiedzUsuń
  63. Lubiła trenować, to był jedno z niewielu zajęć w tej szkole, na które chodziła tak chętnie. Ubrała się w wygodny dres i pomaszerowała do sali, gdzie czekała już spora grupka osób. Rozejrzała się, jednakże nie dostrzegła nikogo, za kim by przepadała. Westchnęła i usiadła pod ścianą czekając na przybycie trenera.

    Natasha

    OdpowiedzUsuń
  64. Gdy trener ją zawołał, od razu wstała i pomaszerowała do niego. Oznajmił jej, że znalazł dla niej partnera od sparingów. Uśmiechnęła się na tą wieść i udała się za nim. Stanęła przed nim, przyglądając mu się z zaciekawieniem. Nie umknął jej ich dialog, jednak za bardzo się tym nie przejęła.
    - Cześć. - Przywitała się. - Jesteś taki silny czy słaby, że pary nie masz? - Spytała, uśmiechając się lekko.

    Natasha

    OdpowiedzUsuń
  65. Tu go zagiął. Postawił Chrissa pomiędzy "kocham swoją siostrę", a "nienawidzę się męczyć". Oba uczucia były do prawdy bardzo silne, ale Chrisstian wiedział, co powinien odpowiedzieć.
    - Okej. - powiedział, podchodząc o krok bliżej. To był mały, ale symboliczny kroczek. Dał tym samym Saidhe do zrozumienia, że chce... że chce się męczyć i stać silnym dla swojej siostry.

    - Chriss -

    OdpowiedzUsuń
  66. - Dzięki - powiedziałem odpalając jednego. Miały niesamowity smak, dawno nie paliłem takich dobrych, zwyczajnie było mi szkoda pieniędzy ...

    -Cahan-




    - Co mówisz braciszku? -zapytałąm zaskoczona, że nie znam znaczenia tych słów. Byłam pewna że znam wszystkie możliwe istniejące dialekty, nawet anielski!

    Lucia

    OdpowiedzUsuń
  67. - Ciekawe imię. - Przyznała. - Natasha. - Przedstawiła się.
    Rozejrzała się dookoła, a potem ruszyła na chłopka wykonując obrót, schylając się i wyprowadzając uderzenie z dołu.

    Natasha

    OdpowiedzUsuń
  68. [Hej! Może wątek z Olivką? ^^]
    - Olivia -

    OdpowiedzUsuń
  69. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  70. [No dobra, skoro wszystkimi... Sam się prosiłeś xd]

    Olivka jest w szkole od prawie miesiąca i jeszcze ani razu nie spotkała syna Gabriela. Dlatego pewnego dnia postanowiła zerwać się z lekcji na jeden dzień i poszukać chłopaczka. Pół dnia tak przełaziła z jednego końca akademii do drugiego i ani razu nie ujrzała chłopaka godnego bycia synem Gabriela. Te były zbyt wesołe, te zbyt mordercze, tamte z kolei w ogóle o Gabrsiu nie słyszały... aż w końcu zupełnie zrezygnowana, podeszła do czarnowłosego chłopaka i pociągnęła go za rękaw, by zwrócił na nią uwagę.
    - Cześć, jestem Livka, szukam syna Lilith i Gabrysia. Pół demona, pół anioła.. - wyrecytowała swoją formułkę, która powtażała każdemu potencjalnemu demonowi, którego podejrzewała o synostwo jej nauczyciela. Patrzyła na niego wyczekująco, choć trochę znudzonym wzrokiem. Była niemal pewna, że to nie on. Ale ciągle stała i czekała na to słynne "odwal się, mała..."
    - Olivia -

    Jak co drugi dzień o tej porze, poszła do sklepu, w centum miasta, niedaleko akademii. Odkąd odkryła drugą siebie, nie jest już taka baojaźliwa, jeśli chodzi o ludzi. Bo w końcu kto podskoczy smokowi? Ale jednak ciągle pozostała w niej ta cząstka, małej, uroczej i bezbronnej dziewczyni. Nawet całkiem spora cząstka.
    Kiedy wychodziła ze sklepu, przypomniała sobie, że zapomniała o jednej, ważnej rzeczy... fajki dl Conalla... Jeszcze nigdy, odkąd się znają i trwa ich umowa... chociaż właściwie teraz, to już nie trwa, bo Cahan nie ma po co jej pilnować. Sama sobie potrafi poradzić. Z resztą w żadne większe kłopoty ostatnio nie wpadła. Ale dlaczego miałaby nie kupić mu tych fajek? Jest jej przyjacielem.
    Kilka metrów od sklepu, z którego wychodziła, stała maleńka budka z gazetami, książkami i - rzecz jasna - paierosami. Robiło się ciemno i widać było, że osoba siedząc a w środku zbierała sie do wyjścia. Vian podbiegła szybko do budki.
    - Przepraszam! Czy mogę dostać jeszcze paczkę papierosów? - starszy mężczyzna siedzący w środku spojrzał na nią ze zdziwieniem. - No nie dla mnie przecież. Widzę, jak pan osądza, widzę.. - po tym zaśmiała się, a starsuszek razem z nią. Sprzedał jej to, co chciała i życzył bezpiecznego powrotu do domu.
    - Ciemno, ciemno, ciemno.. głupia, pogarszasz sytuację. - mruczała sama do siebie. Jak zawsze z resztą. - You give me that feeling~~ You give me that reaaaal love~
    Śpiewała sobie cicho, zmierzając szybkim krokiem w stronę akademii.

    - Viena -

    [No prosze.. a od Chrissa nie dostaniesz, bo nie ma pomysłu xd]

    OdpowiedzUsuń
  71. Zadziwił ją chłopak, do prawdy. Aż uniosła na moment brwi wysoko w górę. Ale potem szybko opadły, a ręce skrzyżowała na brzuchu, spoglądając na niego podejrzliwie.
    - W sensie, że to ty, tak? No to nie wiem czy tak miło. - powiedziała i przez kilka sekund milczała, po czym zaśmiała się. - To znaczy, miło, miło! Hej, a jak ty w obóle masz na imię? Bo wiesz, Gabryś się jakoś specjalnie nie chwalił... - i właściwie trudno mu się dziwić. Olivka rozchachana zaczęła przyglądać mu się, jak wyjątkowo pięknej, acz dziwnej i niezrozumiałej rzeźbie. Obejrzała go z każdej strony i, no cóż... Jak Gabryś to on zdecydowanie nie wyglądał. No może tylko te oczy... Oczywiście nie o kolor chodzi, bo zauważyła, że czarnowłosy zmienia kolorki swoich tęczówek. Jednak kształt jego i oczu Gabriela jest identyczny. Anioły rozpoznają takie rzeczy. Zwłaszcza, że Livka wychowana przez owego anioła, nie mogłaby zapomnieć jak on wygląda.
    - Odkąd żyję, zastanawiałam się jak wyglądasz, wiesz? - powiedziała z szerokim uśmiechem. - I, hm, szału nie ma.. ale w sumie jakoś specjalnie źle też nie jest! - klepnęła go w ramię, jakby był jej kumplem od dziecka. Chwila... Jakiego dziecka? Ona nigdy nie była dzieckiem. W każdym razie... Jakby znała go od bardzo dawna. Cieszyła się, że go spotkała wreszcie. Chciała go poznać, dowiedzieć się ile w nim tego archanioła jest.

    - Olivia -

    OdpowiedzUsuń
  72. Była pewna, że to się tak skończy. Po prostu wiedziała, że stanie się coś złego. Tylko dlaczego z n o w u ktoś chciał ją przelecieć? Ta dziewczyna na prawdę ma w sobie jakiś magnes na zboczeńców, bo po prostu... Zagrożenie tego typu, przechodzi ze trzy razy w miesiącu. W końcu musi się jakoś nauczyć z nimi walczyć, bo przecież nie będzie nikt z nią chodził bez przerwy za rączkę!
    Ogólnie rzecz biorąc... dałaby sobie radę... gdyby nie było tych typków trzech! Przewaga liczebna... Tak się przeraziła, że nie mogła się skupić na Dalhee. Próbowała się jakoś wyrwać facetowi, który ją trzymał, ale był silniejszy, a Viena osłabiona ze strachu. Jednak widok Carnego Robina Hood, ją uspokoił. Sama nie wiedziała dlaczego, bo przecież nie widziała jego twarzy, teoretycznie mógł być to każdy demon.
    Facet puścił Vienę, a ta odsunęła się kilka króków, dla bezpieczeństwa. Z boku doglądała walki - a raczej, tego, jak demon bije zboczeńców. Toważyszyły jej teraz zupełnie inne uczucia, niż, kiedy widziała, jak Saidhe znęcał się nad wampirem, który porwał Christiana. Miała, wręcz, ochotę mu kibicować, ale od tego się powstrzymała, bo zdecydowanie nie chciała ich śmierci, a on przez przypadek mógłby im to zafundować. Ale... nie obraziłaby się, gdyby trochę pocierpieli.
    Cofnęła się o krok w tył, gdy u jej stóp wylądował jeden z bandziorów. Ciągle była trochę roztrzęsiona, jednak słysząc głos Saidhe, uśiechnęła się leciutko. Patrząc na obrzydliwego faceta wzruszyła ramionami.
    - Cóż... ze mną się dzisiaj nie pobawicie...- powiedziała, gdy jej oczy zabłyszczały na niebiesko. - ... ale z nim - ruchem głowy wskazała na demona - na pewno się rozerwiecie.
    Swoją krótką i cichutką przemowę wygłosiła lekko drżącym głosem, z wyjątkowym naciskiem na słowo "rozerwiecie".
    Czuła, że Saidhe może być na nią zły, za to, że sama tak się pałęta po nocy. W dodatku naraża i jego! Niewdzięczna dziewucha...
    - Viena -

    Dziewczyna zaśmiała się, rozbawiona po słowach demona. Faktycznie, nieciekawie byłoby, gdyby ktoś na Górze (oprócz niej, Majkela i Saefuńcia) się o tym dowiedział. Jaki autorytet miałby wtedy Archanioł Gabriel?!
    - Eeej... ale ty nie jesteś irytujący, jak on! - powiedziała, uśmiechnięta, jednak z lekkim żalem. - A bardziej jesteś po tej ciemnej, czy jasnej stronie mocy?
    Jeśli powie, że po czarnej, to nie będzie płakać... W końcu sama jest czarna!
    - Olivka -

    OdpowiedzUsuń
  73. Bliskość tego, przerażającego większość osób, demona, niemal od razu uspokoiła łopoczące ze strachu serduszko Vieny. Nigdy nie czuła się bezpiecznie, puki on nie znalazł się obok niej. Tylko on potrafił zaprowadzić pokój w jej sercu, nikt inny.
    Na pytanie, czy nic jej nie jest, pokręciła przecząco głową, choć jakby teraz pomyślała, co właśnie się stało, a przed czym ją Saidhe uratował, pewnie zwymiotowałaby tu, zaraz, obok... Dziwne, że ta dziewczyna nie ma jeszcze traumy.
    - Wcale się nie spóźniłeś. - powiedziała zdecydowanie zbyt szybko. - Um.. to ja przepraszam. - spuściła głowę w dół. - Że znowu wpakowałam się w kłopoty. To jest jej kolejna super moc. Tylko ta, oto, tu, Koreańska Szwedka potrafi się TAK pakować w kłopoty! A potem jej wybawcy jeszcze ją przepraszają...
    - Viena -

    - Niestety, nie możesz być po czerwonej... Ale ci, po jasnej, mają ciastka... - powiedziała i dwa razy uniosła szybko brwi do góry. - Duużo ciastek~
    dalej próbowała "kusić" demona... Co wprawdzie komicznie wygladało, jak wszystko, co robi Livka. Jednak po pytaniu jakiej jest rasy, jej uśmieszek zniknął, a pojawił się grymas. Przewróciła oczami wydając z siebie głośne westchnięcie.
    - A ty nie widzisz? Czarna jestem, czarna! Masz coś do czarnych? - patrzyła na niego przez chwilę ze zmarszczonym czołem, ale zaraz się parsknęła śmiechem. Głupawka, tak działa... a Olivka jest jedną wielką głupawką, więc czemu się dziwić?
    - Jam jest tą najczarniejszą z czarnych.. - zaczęła z dumnie uniesioną brodą, jednak zatrzymała sie, gdy uświadomiła sobie: - w sumie jedyna czarną... - ale zaraz powróciła do postawy wyjściowej, czyli broda w górę, i pięknie oznajmiła - Najnowszy model Anioła wojownika, wyprodukowanego w Niebie, przez samego Szefa wszystkich szefów, w dodatku kobieta.. - powiedziała na jednym wdechu, a na koniec odrzuciła czarne włosy do tyłu i podparła ręce na biodrach. Takiego swagerskiego aniołka, nikt na Ziemii jeszcze nie widział, o nie!
    - Olivia -

    OdpowiedzUsuń
  74. - Ohoho... najstarszy? Ale nie myśl sobie, że będę się do ciebie zwracać formalnie. - zaprotestowała stanowczo. Nie, kiedy ten kolo wygląda na 18 lat, a to ile ma w rzeczywistości tak na dobrą sprawę się nie liczy. Dla niej.
    - Kartoteka po brzegi wypełniona, no tatuś nie był by z ciebie dumny. - zachichotała znowu. - Ale interesuje mnie dlaczego zabijasz bogów.. znaczy tych, co ich tak nazywasz... bo dla mnie istnieje tylko jeden Bóg. - zastukała dwa razy pięścią w swoje serce, a potem wskazała palcem na niebo, tak jakby miała czym się chwalić. Chociaż w jej przekonaniu to miała na prawdę dużo, czym mogłaby się pochwalić, a akurat to, że w Niebie jest jej dom a Tatusiem może nazywać Gościa, który jednym słowem stworzył wszechświat, jest jej ulubioną chwalebną cechą.

    - Olivka -

    OdpowiedzUsuń
  75. [zmieniłeś mu wygląd?! Jakżeś mógł?! *płacze wkącie*]

    - Spoko. - zaśmiała się bezgłośnie. - ale miałbyś problem, bo ja nie mam szkrzydeł. Tehe... - wystawiła mu język, mróżąc jedno oko. Faktycznie Olivka nie posiadała skrzydeł. Nie wiadomo dlaczego. Bóg nigdy jej nie powiedział. Pewnie miał w tym jakiś swój cel, jednak nie raczył jej go objawić. Może to przeszkadzałoby jej w walce? A może po prostu nie chciał, żeby były czarne, bo wtedy to wyglądałaby jak upadły, a białe skrzydła do czarnej skóry, to coś nie tego. Na szczęście brak skrzydeł nie wyklucza umiejętności latania. Potrafi wcale świetnie frówać.
    - Olivia -

    OdpowiedzUsuń
  76. [ Uuuuuu ... jaki boski pan *.* Może wątek ?]

    Rose

    OdpowiedzUsuń
  77. Schowała miecz do pochwy i przeczesała swoje włosy cicho wzdychając.
    - Czuję już tą krew - wyszeptała - Ona nadchodzi i nic z tym nie zrobimy

    Lucia


    -Dzięki - powiedział odpalając jednego z tych wyjątkowych papierosów i od razu poczuł kojące mrowienie.

    Cahan

    OdpowiedzUsuń
  78. Dwa w przód, jeden w tył, trzy do przodu, teraz skocz. Obróć się i uśmiechnij, Zmień kierunek! Nie tutaj źle idziesz! Uciekaj! Biegnij!
    Wpadła na kogoś i zaczęła płakać, ale po chwili przestała
    - Mieszka za nim Pokrak, zna mi

    OdpowiedzUsuń
  79. GRACE [ZAPOMNIAŁĄM O PODPISIE XD, TAK TO TAK WYGLĄDA XD]

    OdpowiedzUsuń
  80. -NIE! Nie tak! - krzyknęła dziewczyna wstając. On nic nie wiedział, nic nie umiał!
    -To nie tak! - gestykulowała rękoma chodząc dookoła niego - Śpiewaj za mną! - rozkazała prostując się.
    - Jesteś królem świata w twoim małym śnie
    Tu nieodwracalne w żywe zmienia się
    Zło zwyciężasz dobrem
    Nie wiesz co to lęk
    Nieprawdopodobne
    W pewność zmienia się
    Zmienia cię

    W twoim świecie cudów jest ogromny mur
    Mieszka za nim Pokrak, zna miliony bzdur
    Jeśli w to uwierzysz, wszystko zmieni się
    Niewyobrażalnie zmieni się - śpiewała pięknym czystym głosem.
    - Widzisz! To proste! - złapała jego dłonie - Potrafisz już? - zapytała z nadzieją w głosie.

    OdpowiedzUsuń
  81. Wstała lekko rozgniewana z fotela a jej włosy delikatnie zapłonęły na moment.
    - Ich krew podarują ojcu w złotym kielichu - powiedziała

    Lucia

    OdpowiedzUsuń
  82. - Pokrak będzie z Ciebie dumny! - krzyknęła zadowolona kiedy skończył śpiewać.
    Kostian, Trumian.... MARSZ Wąż wypełznie, wpełznie do twych ust ....
    A tutaj jest raj! Nie to nam obiecałeś!
    - Chodź oni będą chcieli Cie poznać, jeszcze nie widzieli nefelima - powiedziała ciągnąc jego dłoń. - Polubią Cię

    Grace

    OdpowiedzUsuń
  83. -Szkarłat spłynie dziś po ulicach Moulin Town - powiedziała wychodząc

    Lucia

    OdpowiedzUsuń
  84. Trzymała jego rękę i biegła z nim do biblioteki. Zatrzymali się na środku labiryntu książek. Zaczęła wołać swoich ,,przyjaciół"
    - Trumian! Kostian! Pokrak! Poznałam nefalima! -wołała - jest dla mnie miły i mnie nie uderzył tak jak reszta! - dodała z uśmiechem. Z regałów wyłoniły się białe postacie, które wyglądały szkaradnie, prawdziwe upiory. Podleciały do Saidhe i przyjrzały mu się. Jeden złapał Grace i zabrał jej amulet, który miała na szyi a ona zaczęła tańczyć i nucić nieznaną melodię.

    Grace

    OdpowiedzUsuń
  85. Zatrzymała się przed duchami
    - Oddacie? - spytała, ale Ci pokręcili głowami. To nie były te przyjazne duchy,, które przychodziły do niej kiedy była mała. Kostian, Trumian, Pokrak, nawiedziły ją w psychiatryku i do dziś jej nie opuszczają.
    Dostała amulet od Wergiliego aby panować nad własną psychiką, ale one(duchy
    ) zabierają jej go.
    - Dlaczego? - spytała, po jej policzku ciekły łzy a w bibliotece książki zaczęły opuszczać półki i lewitować.

    Grace

    OdpowiedzUsuń
  86. Dziewczyna wzięła ostrożnie naszyjnik i założyła go. Jej oczy się uspokoiły, zniknęło z nich szaleństwo. Spojrzała wokół siebie i przeraziła widząc co zrobiła. Wszystko co było w powietrzu nagle spadło. Grace usiadła na podłodze.
    - Ja już nie chcę - szlochała - To trwa za długo! Byłam normalna, ale oni mnie tam wysłali - krzyczała trzymając się za głowę.

    Grace

    OdpowiedzUsuń
  87. Przestała płakać. Uspokajała się powoli. Wstała z podłogi i poprawiła swoje ubranie.
    - Muszę teraz to poukładać - stwierdziła biorąc książki i odkładając je na półki. Było ich pełno.
    - I dziękuję za pomoc - dodała cicho podnosząc kolejne książki z podłogi. - Jestem Grace

    Grace

    OdpowiedzUsuń
  88. [ Hahaha *merda* Może wąteczek ? :'P ]

    Georginia

    OdpowiedzUsuń
  89. [Witam. Masz może jakiś pomysł na wątek z Michaelem? Mogłabym wtedy zacząć.]

    OdpowiedzUsuń
  90. [ o świetne ! zacznij :) ]

    Georginia

    OdpowiedzUsuń
  91. - No.. Świetnie... - udała naburmuszenie po słowach chłopaka, co wyglądało na prawdę uroczo. Bo ona zawsze wygląda uroczo, nawet, kiedy się denerwowała. A kiedy się bała, to już w ogóle mało smutek serca nie rozrywa patrząc na ten rozczulający widok. - To chyba częściej się w takie kłopoty będę pakowała... - wyminęła Saidhe, z głową w dole, próbując powstrzymać uśmiech, co słabo jej wychodziło. - ... Będę jeszcze bardziej urocza niż jestem... - obok jednego z leżących facetów leżały także siatki z zakupami Vieny. Pochyliła się i podniosła je. Widok mężczyzn wciąż ją przerażał, więc wzdrygnęła się i szybko podeszła z powrotem do Saidhe, niczym przerażone dziecko do mamusi.
    - Zabierzesz mnie stąd?

    - Viena -

    OdpowiedzUsuń
  92. - Nie umiem - powiedziała podnosząc kolejne książki. - Nie panuje nad tym, to samo się dzieje - dodała spuszczając głowę. Wiedziała, że jest żałosna

    Grace

    OdpowiedzUsuń
  93. Usidła na podłodze i zaczęła wpatrywać się w jedną z książek. Chciała ją unieść, wyobrażała to sobie, że jej niewidoczna ręka unosi książkę, ale zamiast tego inne zaczęły wirować wokół niej. Złapała się za głowę i wszystko znowu upadło.
    - Widzisz?! - spytała - Ja nie potrafię, nie umiem nad tym panować, to mnie nie słucha - powiedziała.

    Grace

    OdpowiedzUsuń
  94. [A mogę prosić o zaczęcie? Mam jeszcze mnóstwo odpisów zrobić.]

    OdpowiedzUsuń
  95. Przybyłam siać zniszczenie. Jakaś ochot na wątek ?
    Lilith

    OdpowiedzUsuń
  96. Długo nie musiała prosić Lucyfera o to, aby pozwolił jej przybyć na ziemię, i nauczać w akademii. Sam król podziemi widział, że jego żona nudzi się w piekielnych otchłaniach, i napomknął, że mogłaby się wybrać na ziemię, aby sprawdzić, jak radzą sobie ich dzieci w szkole. Natomiast Lilith nie trzeba było na ten pomysł długo namawiać. Zauważyła okazję do rozerwania się, wprowadzenia małego zamętu w ludzkie życia, oraz... zdenerwowania swoich dzieci. To nie tak, że ich nie kochała. Kochała je. Ale lubiła je też kontrolować, jak każdy rodzic.
    O swym przybyciu nie poinformowała nikogo. Po prostu pojawiła się w dyrekcji, i dogadała się z dyrektorem, zostając nauczycielką czarnej magii i manipulacji.
    Wiedziała że prędzej czy później cała szkoła będzie huczała od tego, że w ich progi zawitała sama Lilith. Jej samej to ani trochę nie przeszkadzało, lubiła jak o niej mówiono.
    Zarówno Tenebris, jak i Saidhe spodziewała się w swoim pokoju, jednak nie od razu wyszła im na przywitanie. Wyszła po chwili z łazienki, odświeżona, i z uśmiechem spojrzała na dwójkę przybyłych.
    -W końcu. Myślałam że już nie przywitacie matki-powiedziała z rozbawionym uśmiechem, spoglądając to na syna, to na córkę.
    Lilith

    OdpowiedzUsuń
  97. Wstała z podłogi i wzięła kolejne książki odkładając je na półkę.
    - Muszę posprzątać - stwierdziła zbierając i układając książki. Nie pierwszy raz się coś takiego stało i potem wszystko musiała zbierać


    Grace

    OdpowiedzUsuń

© Sleepwalker | Wioska Szablonów | X | X