1# Słowa to tylko słowa i tak samo jak miecze, powinny być odpowiednio pielęgnowane.


- Nagranie rozmowy numer 53. Pacjent numer 893. Więc. Witam, jak się dzisiaj czujemy?
- Och, zmienił mi się numerek. 
- (kartkowanie) A tak. Stwierdziłem, że nie muszę Cię o tym informować. Pamiętałeś swój stary numer?
- Tak. 723. Nawet go polubiłem. 
- Ciekawe. Wiesz, większość ludzi raczej stara się nie pamiętać o swoim numerku. Więc dlaczego go zapamiętałeś? Chyba nie masz aż tak dobrej pamięci?
- (cicho powtórzone z ironią) Większość ludzi... (cichy śmiech) A czy to nie jest oczywiste? Ten numerek jest mną. A ja, jestem nim. 
- Ciekawe spostrzeżenie. 
- To, Panie Doktorze jest całkiem absolutny fakt. 
- Hmm. Ostatnio bardzo dużo mówisz o faktach. Cały czas je przytaczasz, jakbyś skądś się tego dowiedział. 
- Och, bo prawie tak jest. 
- (lekkie zdziwienie) Prawie? Więc z czego lub od kogo to wiesz? Przecież musi być powód dla którego przytaczasz to jako fakty. 
- Ludzie kiedyś wierzyli w gościa mieszkającego w niebie, a jako fakt brali starą książkę... a nie, chwileczkę... ludzie do dzisiaj tak uważają. Więc moje fakty również nie muszą być niczym podparte, nieprawdaż? Mogą opierać się na wierze? 
- Poruszasz tematy religijne. Dla niektórych są drażliwe, wiesz o tym.
- Och... wiem aż za bardzo. Ludzie są zbyt zamknięci w sobie, nieprawdaż? Zbyt opatuleni swoim osranym krytycyzmem aby dopuścić do siebie jakiś nowy tok myślenia. Otaczają się ogromnym murem i myślą, iż im coś pomoże. To takie zabawne. 
- (chwila ciszy) Więc, ty jesteś inny?
- (cięższy oddech) Nawet pan, Panie Doktorze jest w tym samym stopniu zabity w sobie co pozostali. Umierając, może nauczy się pan jak powinno się żyć. Wtedy ludzie nagle doceniają ten fenomen, iż mogą oddychać. Wie pan jak przyspiesza tętno gdy słyszymy gasnące bicie serca? Biegają wzrokiem jak jacyś popierdoleńcy, którzy chcieli by znaleźć coś na co zrzucą całą winę i kary. Ba! (z nutką rozbawienia) Oni są święcie przekonani, iż trafią do nieba albo do piekła! To jest dopiero zabawne!
- (dzwoni) Ochrona do sali numer 54. 
- (głośniej) Ha! Każdy zapluty człowiek, nie ważne w jakim celu, prędzej czy później wyrżnie innych w imię wyższych celów! Tak jak pan Panie Doktorze! Tak jak ja! Tak jak każdy! Zabije w większym lub mniejszym stopniu ale zrobi to, czasami nie mając nawet o tym pierdolonego pojęcia! Ha! I nazywają siebie nawzajem przyjaciółmi, pomimo tego iż wielokrotnie wbijają innym nóż w plecy! To takie zabawne! (ciężki oddech)
- ... 
- (z słyszalną rozpaczą) Wszyscy błądzą w otaczającej ich ciemności. Powoli acz skutecznie zanurzają się w niej po pas. Z nożami, karabinami, strzelbami. Przykładają lufę do skroni i strzelają. Nie ważne czy swojej czy czyjejś. Wszyscy panikują i protestują o gówniane w ich świecie wartości. Są niczym dzieciaki które zostały zostawione samopas. Jak we Władcy Much, tyle że świński łeb zostaje zastąpiony ceramiczną głową lalki bez oczu. Tak bardzo mi ich żal... och, Panie Doktorze jak oni błądzą. Och, tak strasznie błądzą Panie Doktorze. Bo nikt nie widzi tego co najbardziej istotne. 
- (chwila ciszy) Czegóż takiego?
- ... (prycha) czego... (z żalem) życia Panie Doktorze... życia... 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

© Sleepwalker | Wioska Szablonów | X | X